Zwycięstwa też mogą być smutne. GKS Katowice pokonuje Lechię i żegna klubową legendę


Katowiczanie zamknęli rok przy Bukowej. Pomimo pewnej wygranej z Lechią Gdańsk był to bardzo smutny wieczór

30 listopada 2024 Zwycięstwa też mogą być smutne. GKS Katowice pokonuje Lechię i żegna klubową legendę
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

GKS Katowice wygrał ostatnie spotkanie przy Bukowej w 2024 roku. Spotkanie szczególne, bo pierwsze po śmierci jego największej legendy, Jana Furtoka. Dla podopiecznych Rafała Góraka to szóste zwycięstwo w PKO BP Ekstraklasie i pewne miejsce w okolicach środka tabeli podczas zimowej przerwy. Przy Bukowej można usłyszeć jednak o pewnym niedosycie.


Udostępnij na Udostępnij na

Sobotni mecz z Lechią, notabene ostatni domowy dla GKS-u Katowice w tym bardzo udanym roku, miał mieć zupełnie inny wydźwięk. Wszyscy przygotowywali się już powoli do nadchodzącego wielkimi krokami pożegnania z kultowym stadionem przy Bukowej. Nieoczekiwanie w czwartek otrzymaliśmy jednak informację o śmierci Jana Furtoka, człowieka, który złotymi zgłoskami zapisał się na kartach historii katowickiego klubu.

Oprawa tego spotkania była więc wyjątkowa. W klubowym budynku pojawiły się tablice upamiętniające zmarłego, można było wpisać się do księgi kondolencyjnej, a piłkarze na rozgrzewkę wybiegli w dedykowanych koszulkach. Ponadto pierwszy gwizdek sędziego poprzedziła minuta ciszy. Do 9. minuty meczu nie był prowadzony doping, nie zabrakło jednak pirotechniki. Trzeba powiedzieć, że legendarny napastnik został w Katowicach pożegnany godnie. Swoje zrobili także piłkarze, którzy pewnie pokonali Lechię, wszystkie bramki dedykując oczywiście śp. Furtokowi.

Nie da się ukryć, że był to szczególny mecz dla całej społeczności GKS-u. Mamy świadomość, że duch pana Jana Furtoka cały czas gdzieś tutaj był, gdzieś tutaj jest i będzie obecny także na Nowej Bukowej – powiedział nam po zakończeniu spotkania Arkadiusz Jędrych.

Odmienne światy beniaminków

Miejsca, z których GKS Katowice, Lechia Gdańsk i Motor Lublin awansowali do PKO BP Ekstraklasy, szybko przestały mieć jakiekolwiek znaczenie i przełożenie na nową rzeczywistość. W tej najlepiej, przynajmniej pod względem punktowym, odnalazł się zespół Mateusza Stolarskiego. Najgorzej natomiast gdańszczanie, którzy zdominowali przecież pierwszoligowe rozgrywki w ubiegłym sezonie.

„GieKSie” na ten moment bliżej do Motoru aniżeli do Lechii. Beniaminka z Katowic na przestrzeni tych kilkunastu kolejek chwaliliśmy niejednokrotnie. W tym czasie zagrał on na nosie kilku mocniejszym drużynom (chociażby Jagiellonii Białystok) i historycznie rozgromił Puszczę na wyjeździe.

A tych punktów mogło być zdecydowanie więcej – pechowe porażki z Rakowem, Zagłębiem i Koroną oraz tylko punkt w spotkaniu z Widzewem. – Sporo było takich meczów, które mogły potoczyć się inaczej. Nie ma co do tego wracać, bo to jest właśnie nasza ukochana piłka, która bywa przekorna. Ale narzuca mi się jeden mecz, z Koroną Kielce. Punkty były na wyciągnięcie ręki, spartoliliśmy to – nie owijał w bawełnę trener Rafał Górak.

Przez całą rundę nie chciałem o tym mówić, ale gdyby ktoś przed sezonem powiedział mi, że na tym etapie będziemy mieli tyle punktów, na pewno byłbym zadowolony. A dzisiaj odczuwam niedosyt i to mnie nakręca –tłumaczył szkoleniowiec.

GKS Katowice i uciążliwy przepis o młodzieżowcu

Beniaminek na półmetku zmagań zgromadził naprawdę niezły dorobek punktowy. Gdy weźmiemy pod uwagę wyniki w dwóch ostatnich sezonach, do utrzymania, które w Katowicach jest celem priorytetowym, potrzebnych będzie jeszcze około 16 oczek.

GKS jednak, jak każdy zespół, też miewa swoje problemy. Pierwszy z nich to niewątpliwie poważna kontuzja Adama Zrelaka, który wypadł z gry na kilka miesięcy. Wcześniej z problemami zdrowotnymi zmagali się też inni zawodnicy, a w sobotę w kadrze meczowej po raz kolejny zabrakło Grzegorza Rogali i Bartosza Nowaka.

Innym problemem, nieco bardziej złożonym, jest kwestia wypełnienia limitów w ramach przepisu o młodzieżowcu. Katowiczanie odnotowali tutaj pewien deficyt (uzbierali dotychczas 1176 z zarządzonych 3000 minut). O samym przepisie dość ostro wypowiedział się na ostatniej konferencji prasowej trener Górak.

Ten przepis mnie bardzo irytuje. Zdaję sobie sprawę, że ktoś założył, że jest po to, żeby promować młodych polskich piłkarzy. No to dzisiaj w drużynie przeciwnika mieliśmy dziesięciu młodych zawodników, ale nie Polaków. To taki przepis, który jest po coś, ale nie wiadomo po co.

Powiedzmy sobie szczerze, biedniejszy będzie musiał zapłacić, a bogatszy sobie po prostu zapłaci. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Czy mam jakiś pomysł? Będę szukał tych młodzieżowców po kątach. Będziemy z dyrektorem działać tak, żeby tej kary nie było. Bo niby dlaczego i za co? Będzie trzeba myśleć i coś organizować – przekonywał.

***

Na działanie w tym kierunku najprawdopodobniej przyjdzie czas w trakcie zimowej przerwy. Zanim piłkarze GKS-u udadzą się na zasłużony odpoczynek, czeka ich jeszcze wyjazdowy mecz z Radomiakiem. Zespół Rafała Góraka będzie chciał zrewanżować się tym samym za inauguracyjną porażkę przy Bukowej.

W klubie trwają już przygotowania pod kątem okresu przygotowawczego, podczas którego beniaminek uda się najprawdopodobniej do Turcji, gdzie zagra kilka sparingów. Szczegóły mają zostać podane już w najbliższych dniach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze